Aż pięć różnych tytułów może zdobyć w kończącym się roku Damian Szwarnowiecki. Judoka Gwardii Wrocław po zwycięstwach w mistrzostwach Europy młodzieżowców i juniorów oraz mistrzostwach Polski seniorów i juniorów, celuje teraz w złoto w DMP w Sobótce.

„Ten sezon jest dla mnie wyjątkowy i nadspodziewanie udany. Kompletnie nie sądziłem, że w imprezach rangi mistrzowskiej aż czterokrotnie stanę na najwyższym stopniu podium. A jeszcze mam szansę na piąty triumf, bowiem w tę sobotę w Sobótce wystartuję w drużynowych mistrzostwach kraju młodzieżowców. Wcześniej koncentrowałem się na indywidualnej rywalizacji” – powiedział PAP 19-letni Szwarnowiecki.

O ile do przewidzenia były jego zwycięstwa, a przynajmniej medale w MPJ i MEJ, chociaż w juniorskich Pucharach Europy nie zawsze błyszczał, a także w MP seniorów (pod nieobecność doświadczonych Tomasza Adamca i Krzysztofa Wiłkomirskiego), to jednak wielkim zaskoczeniem był ostatni sukces – sobotnia wygrana w MME U-23 w Pradze.

„Wyjazd na czeski turniej potraktowałem jak… trening, bo praktycznie jestem już w fazie roztrenowania. Chciałem sprawdzić się w konfrontacji ze starszymi rywalami, lecz w ogóle nie myślałem o podium. To były zupełnie inne zawody, niż juniorskie w chorwackim Porecu, gdzie zwyciężałem przed czasem. W Pradze męczyłem się, a najtrudniejszy był drugi pojedynek – przeciwko Włochowi Augusto Meloniemu. To judoka bardziej doświadczony, silniejszy, a tymczasem udało mi się wykorzystać błąd, rzuciłem go na waza-ari i utrzymałem przewagę” – przyznał. Szwarnowiecki trenuje judo od dziesięciu lat. Jego ojciec Jarosław ćwiczył z powodzeniem podnoszenie ciężarów, ale syna nie namawiał na pójście w jego ślady.

„Tata kiedyś zdobył medal MP sztangistów, ale przekonał mnie, że judo będzie bardziej atrakcyjnym sportem. Jako dziecko jednocześnie pływałem, podobnie jak moja siostra, dziś grająca na akordeonie w Akademii Muzycznej. W ogóle jesteśmy mocno usportowioną rodziną, ojciec biega maratony, wcześniej startowała z nim mama, ale z powodu kontuzji przestała” – dodał młody judoka.
Damian Szwarnowiecki na tatami wzoruje się na Greku Iliasie Iliadisie, ale ma też innych idoli. Są nimi filipiński bokser Manny Pacquiao i polski sztangista Szymon Kołecki. Do ich osiągnięć sportowych jeszcze mu jednak bardzo daleko.

„W tym roku bardzo pomógł mi trzytygodniowy wyjazd do Japonii. Poza tym w kadrze spotkałem znakomitego trenera Piotra Sadowskiego. Mam nadzieję, że na długo utrzymam się wśród najlepszych, na razie w gronie rówieśników, później w seniorach” – zakończył student pierwszego roku wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego.